Czern i biel pasuja do siebie niczym jin i jang, kawa i mleko, albo truskawki i czekolada.
To polaczenie sprawdzi sie zawsze, wiec czemu nie we francuskim manicure?
Czarno-bialy manicure zagoscil na moich paznokciach z braku laku, a szkoda, bo ten duet robi pozytywne wrazenie i swietnie sie w nim czuje, ot troche nowatorstwa w srodku monotonnego tygodnia;)
Jako biel posluzyl mi stary lakier Essence - Ahoy! ktory doskonale kryje przy dwoch warstwach, jednak szybko przybiera kredowego wykonczenia.
Blasku paznokciom dodal tym razem gelowy top, rowniez z Essence - gel look XXL shine i chyba sie zaprzyjaznie z tym cudenkiem, bo pomimo dlugiego schniecia, efekt daje niesamowity!